JESZCZE zyje
Komentarze: 0
Przeze mnie droga w w miasto utrapienia. Przeze mnie droga w wiekuiste meki. Przeze mnie droga w narod zatracenia. Jam dzielo wielkiej, sprawiedliwej reki. Wzniosla mnie z gruntu potega wszechwladna. Madrosc najwyzsza, milosc pierworodna. Starsze ode mnie twory nie istnieja, chyba wieczyste, a jam niepo
żyta.TY KTÓRY WCHODZISZ ZEGNAJ SIĘ Z NADZIEJĄ...
ANKH „BRAMA”
Wlasnie siedze sobie i po raz ju
ż nie wiem który zarzynam się KaTeM... wlasciwie to lubie taka muzyke i nie rozumiem jak ktos tak dziwnie się patrzy jak wyrazam swoje zdanie o niej. Normalnie nie wiem czego ludzie chca od takiego regrenu: „Kresle nad pentagramem krag...”. Swietny kawalek. Po prostu genialne sa te riffy ehhh mam slabosc do takich. Podobnie jest np. z KoRnem, za którym razcej nie przepadam, ale te basy... wciskaja w fotel :-)Jeszcze jeden powod, dla którego ludzie znowu się na mnie dziwnie patrza -> mianowicie chodzi o to, ze sobie sama wlasnorecznie uszy przekluwam. Mam 3 dziury w lewym uchu i uwazam ze to już w zupelnosci wystarczy. Mój Puchatek się zachwycal moim ‘dzielem’, bo strasznie się mu takie rzeczy podobaja. Tylko mina mu zrzedla jak się dowiedzial, ze ja sobie sama... nie wiem co ludzie w tym takiego strasznego widza. Z reszta jak nie balam się targnac na swoje zycie to czemu mialabym bac się troche pokluc... oj niewazne. Nienawidze mowic o TYM, bo nie za bardzo chce to wspominac.
Ehh ... nic nie boli tak jak zycie...
Teraz wlasciwie nie mam czasu na myslenie o smierci, bo nie pozwalaja mi na to pewne osoby, dla których jeszcze zyje. (Wlasnie zaczal się mój ukochany kawalek Kata. Zaczyna się tak spokojnie... a pozniej nagle ROZPIERDUCHA :-) i dalej znowu spokojnie. Czysty majstersztyk). Yhym o czym to ja mowilam. Aha ... smierc zabrala mi za wiele osob które kocham. Często czuje się taka SAMA, ale teraz mogę zawsze zwrocic się do mojego Puchatka, który zawsze przytuli... Nie wiem co bym teraz bez niego zrobila... „Twego swiatla, twego ciala chciałbym dotknac” ahh ten Kat... no może w mojej wersji to powinno brzmiec - chcialAbym, ale mniejsza z tym. Kiedys uwazalam, ze o smierci moge nawijac bez konca, ale teraz to jest dla mnie za bardzo... bolesne. Z reszta niewazne. Za wiele stracilam już w moim zyciu.
Pewnie nikt nie czyta tych moich smetow, ale jeżeli TY... to mam male przeslanie wiazace się z tym, o czym mowilam wyzej. Nigdy nie boj się mowic KOCHAM do osob naprawde dla Ciebie waznych. Nie popelniaj tego bledu co ja. Nie zrobilam tego i teraz strasznie zaluje... ICH już nie ma i nie wroca a mi zostala tylko pustka i te dwa niewypowiedziane slowa: ‘Kocham Cie’, które znacza wiecej niż można by się tego spodziewac. Kieruj się mottem, które powiedzial kiedys Tuwim: „Zyj tak, aby twoim znajomym zrobilo się nudno gdy umrzesz”. Nie bądź jednym z tlumu zdezorientowanych, którzy nie wiedza czego chca... CHWYTAJ DZIEN i nie boj się mowic tych dwoch slow... przeciez już jutro może skonczyc się egzystencja kochanej przez Ciebie osoby... i wtedy zostanie tylko pustka, która z kazdym nastepnym dniem stanie się takim robakiem, który będzie Cie zrzeral od srodka... czysty bezsens...
Koniec przeslania. Zmeczylo mnie to takie gadanie... zmeczylo w znaczeniu psychicznym, bo to boli...
Dobrze, ze mam Puchatka, który mnie przytuli kiedy trzeba.
Uhh strasznie zimno mi się zrobilo... strasznie marzne... chyba jakies slabe krazenie mam...
Z reszta i tak jutro ZNOWU ide do lekarza. Ostro się wkurwie jak mi po raz chyba 4 te same lekarstwa przepisze, po których i tak poprawy nie ma. Kazala mi przyjsc za miesiac, szczegol ze minely już prawie dwa, ale jakos mi się nie spieszy do tego, żeby znowu dostac to samo. Dla niewtajemniczonych, to mam zjebane kosci, a stawy najbardziej. Zaczelam się leczyc w wakacje... i jeszcze wtedy lekarze mysleli ze to zapalenie stawow, pozniej ze jest to jakies ich zwyrodnienie, a ostatnio kobieta mnie pocieszyla, ze to jest spowodowane wiekiem dojrzewania i szybkim wzrostem. Kolejny, malo istotny dla lekarzy szczegol - ja już chyba od 3 czy nawet 4 lat nie rosne! Mam te niecale 170 cm wzrostu i jakos się to nie zwieksza... wiec dalej niewiadomo co mi jest...
Często zastanawiam się czy warto... przypomnial mi się teraz taki wiersz Stachury „Co warto”. Polecam gorraco. Cos pieknego.
Wczoraj tez do mnie dotarlo to, ze u mnie w domu się nie rozmawia... Hmm... Mowimy do siebie, ale ze soba nie rozmawiamy o niczym innym jak tylko o sprawach nieoficjalnych (szkola, praca domowa, nauka, czy pokoj posprzatany, no czasami jeszcze matula wystrzeli z tematem ‘sercowym’. Zawsze smiac mi się chce jak cos tam zaczyna...). Jestem tylko ciekawa kiedy starzy zauwaza moje ucho przeklute centralnie na srodku. Pewnie zauwaza dopiero jak im sama powiem. Hmm... wlasciwie to nie jest tak jak to w tej chwili może wygladac, bo kocham moich staruszkow, a oni kochaja mnie, ale jakos czasami nie możemy się dogadac. Ja w gruncie rzeczy nie mowie za duzo (wiem ze to teraz wyglada zupelnie inaczej, ale gadanie prosto w oczy a pieprzenie tak na blogu to sa dwie zupelnie rozne sprawy) w szczegolnosci za nc nie można wycisnac ze mnie wiesci o moim stanie psychicznym, który jak zwykle nie jest najlepszy... chyba znowu popadam w depresje i tym razem nawet Puchatek może mnie już z niej nie wyciagnac... no dobra nie zaglebiajmy się...
Tesknie... tesknie... wlasciwie nie wiem za czym... może za taka wolnoscia ducha... może za tymi którzy odeszli... Marzy mi się taki dzien w którym po prostu to wszystko się skonczy... ehhh...
Wlasciwie nie powinnam narzekac, bo „najgorzej w zyciu to samotnym być”(jak to swietnie Riedel zawtorowal) a ja mam tych kilka naprawde kochanych osob... i tylko dla nich....
Hmm...
Ale dzisiaj duuuzo napisalam. To przez ten mój beznadziejny nastroj, który się coraz bardziej poglebia. Wyciagne gdzies Puchatka to może mi się polepszy... wrzuce tu zaraz jeszcze taki tekst...
Dodaj komentarz